Podobno Johnny Depp odetchnął z ulga, kiedy uświadomił sobie, że jest już za stary, żeby zagrać Jacka Kerouaca. Wcielenie się w jednego z największych pisarzy pokolenia bitników to nie lada wyzwanie dla każdego aktora. Deppowi na pociechę został niebieski prochowiec Kerouaca, który kiedyś kupił za 15 tys. dolarów.
W piątek na ekrany polskich kin wejdzie adaptacja kultowej książki "W drodze" Jacka Kerouaca. Obraz wyreżyserowany przez Waltera Sallesa ("Dzienniki motocyklowe", "Dworzec nadziei") od kilku miesięcy wzbudza sporo zamieszania.
W piątek na ekrany polskich kin wejdzie adaptacja kultowej książki "W drodze" Jacka Kerouaca. Obraz wyreżyserowany przez Waltera Sallesa ("Dzienniki motocyklowe", "Dworzec nadziei") od kilku miesięcy wzbudza sporo zamieszania.
Jedni okrzyknęli go "najbardziej dekadenckim filmem roku" i długo oczekiwaną kinową "kroniką czasu pokolenia bitników, jazzu, poezji i narkotyków", inni emocjonują się nim przede wszystkim ze względu na obsadę (Sam Riley, Kristen Stewart, Kirsten Dunst czy Viggo Mortensen) i liczne sceny golizny z udziałem młodych gwiazd kina.
Ile mediów, tyle sposobów pisania o "W drodze". Niedawno serwis Huffington Post wykorzystał go jako pretekst do postawienia tezy, że Stewart, aktorka znana dotychczas głównie z ekranizacji popularnej literackiej sagi "Zmierzch", a ostatnio obyczajowego skandalu z udziałem reżysera Ruperta Sandersa, to jedna z nielicznych, jeśli nie jedyna, hollywoodzka gwiazdka młodego pokolenia, która jeszcze ma jakieś ambicje artystyczne.
Tak czy inaczej, sława bitników już dawno wykroczyła daleko poza świat literatury i sztuki. Przykładem wspomniany już stary płaszcz Kerouaca, wiszący gdzieś w jednej z szaf Deppa.
- Kwota, za jaką aktor go nabył, pewnie zszokowałaby autora "W drodze", natomiast fakt, że stał się ważnym punktem odniesienia dla świata mody, którego nie lubił, mógłby go rozbawić - komentuje Szymon Holcman, publicysta, wydawca komiksowy i współpracownik Gutek Film, polskiego dystrybutora ekranizacji.
T-shirt i dżinsy dla wszystkich!
"W drodze", jedna z najsłynniejszych amerykańskich powieści XX wieku, długo nie mogła znaleźć wydawcy. Kerouac opisał w niej szczegółowo swoje szalone włóczęgi po Stanach Zjednoczonych z Nealem Cassadym (w książce ukrytym pod pseudonimem Dean Moriarty) i inne postaci kontrkultury lat 40. i 50. - m.in. Williama S. Burroughsa czy Allena Ginsberga.
Znakiem firmowym bitników od początku był bunt przeciwko obyczajowym normom i konsumpcyjnemu modelowi życia Ameryki lat 50. Dotyczyło to również sposobu ubierania w tamtych czasach. - T-shirt był wtedy traktowany jako wstydliwa część bielizny i powinien być czymś zasłonięty. A dla Kerouaca i jego przyjaciół stał się ulubioną częścią garderoby. I już nigdy później nie trzeba było go ukrywać - opowiada Holcman.
Podobny los spotkał dżinsy. Dziś najpopularniejszą część garderoby wśród przedstawicieli wszystkich klas społecznych, kiedyś spodnie noszone przede wszystkim przez robotników i pracowników fizycznych: - Ubierając się w nie bitnicy pokazali, że strój nie musi być przypisany do klasy społecznej, że nie musi być uniformem głośno krzyczącym o miejscu w hierarchii. To była rewolucja - dodaje publicysta.
Hipsterzy? Marna podróbka
Ale rewolucja, ku niezadowoleniu artystów, szybko trafiła na salony. Pod koniec lat 50. Kerouac w wywiadzie dla "Playboya" skrytykował film "Zabawna buzia", w którym Audrey Hepburn pojawiła się w kostiumach zaprojektowanych przez Huberta de Givenchy. Powód? Do złudzenia przypominały codzienne ubrania bitników.
Na odwrócenie biegu rzeczy było już za późno. Rok później młody projektant Diora zaprezentował światu pierwszą kolekcję "Beat Look", która połączyła świat mody ze światem ulicy. Na tyle kontrowersyjną, że jej projektant, Yves Saint Laurent, wyleciał z pracy.
Dziś już nikogo nie dziwią kolekcje firmowane nazwiskiem czy wizerunkiem Jacka Kerouaca. - Wydawać by się mogło, że Kerouac ma tyle wspólnego z Chanel, co Michel Houellebecq z Lady Gagą - ironizuje Holcman. - Jednak bitnicy pokazali, jak nosić ubrania nowocześnie. Uczynili modę z bycia niemodnym. Można więc powiedzieć, że Houellebecq ubiera się w ich stylu. A tacy hipsterzy są ich zaledwie marną podróbką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz