Nie będzie tu latających na cieniutkich skrzydełkach wróżek, nie będzie gromady dobrotliwych krasnoludków, ani nawet wyraźnego podziału na dobro i zło. Będą potężne siły natury (i potęga efektów specjalnych), zacięta walka i mroczna opowieść. Tylko czy to jeszcze bajka? Pierwsza „Królewna Śnieżka” jaką widziałeś to zapewne ta animowana, w czerwono-granatowej sukience, otoczona gromadką krasnoludków śpiewających „Hej Ho!”. Druga to być może ta sprzed kilku miesięcy – pełna humoru wersja z Julią Roberts i Lilly Collins, która kończy się iście bollywoodzką sekwencją. Jeśli liczysz, że wchodząca właśnie do kin „Królewna Śnieżka i Łowca” dostarczy ci choćby podobnych wrażeń, to grubo się mylisz.
Najnowsza opowieść o Królewnie Śnieżce (Kristen Stewart) zaczyna się od śmierci jej matki, po której zrozpaczony ojciec żeni się powtórnie – z piękną, zimną Ravenną (Charlize Theron). Wkrótce okrutna małżonka morduje króla, wstępuje na tron, a młodziutką księżniczkę wtrąca do więzienia. Kiedy jednak magiczne lustro zdradza jej, że nie może dzierżyć już miana „najpiękniejszej”, postanawia zabić księżniczkę, by posilić się jej sercem – mającym dać wieczną młodość i piękno. Księżniczce Śnieżce udaje się jednak uciec. Rozwścieczona królowa do jej odnalezienia i zabicia namawia najlepszego łowcę (Chris Hemsworth), który zgadza się omamiony wizją odzyskania swojej ukochanej, zmarłej żony. W trakcie swojej misji staje jednak po stronie młodej królewny, chroni ją i zamierza pomóc w odzyskaniu należnego jej królestwa.
Najnowsza opowieść o Królewnie Śnieżce (Kristen Stewart) zaczyna się od śmierci jej matki, po której zrozpaczony ojciec żeni się powtórnie – z piękną, zimną Ravenną (Charlize Theron). Wkrótce okrutna małżonka morduje króla, wstępuje na tron, a młodziutką księżniczkę wtrąca do więzienia. Kiedy jednak magiczne lustro zdradza jej, że nie może dzierżyć już miana „najpiękniejszej”, postanawia zabić księżniczkę, by posilić się jej sercem – mającym dać wieczną młodość i piękno. Księżniczce Śnieżce udaje się jednak uciec. Rozwścieczona królowa do jej odnalezienia i zabicia namawia najlepszego łowcę (Chris Hemsworth), który zgadza się omamiony wizją odzyskania swojej ukochanej, zmarłej żony. W trakcie swojej misji staje jednak po stronie młodej królewny, chroni ją i zamierza pomóc w odzyskaniu należnego jej królestwa.
Mniej magii, więcej efektów specjalnych
Magicznych stworzeń w filmie nie brakuje, ale przedziwne wróżki i gigantyczny potwór wyglądają jak wypożyczone z planu „Johna Cartera”. Czarowne lustro za to równie dobrze mogłoby znaleźć się w Terminatorze – wytykali filmowi amerykańscy krytycy. Sporo pochwał dostało się za to krasnoludkom, które choć również „wyczarowane” dzięki efektom specjalnym (reżyser „pomniejszył” brytyjskich aktorów m.in. Iana McShane, Boba Hoskinsa, Ray’a Winstona i Toby’ego Jonesa), określane są jako „główna atrakcja filmu”. Zaskakująco, bo…
Magicznych stworzeń w filmie nie brakuje, ale przedziwne wróżki i gigantyczny potwór wyglądają jak wypożyczone z planu „Johna Cartera”. Czarowne lustro za to równie dobrze mogłoby znaleźć się w Terminatorze – wytykali filmowi amerykańscy krytycy. Sporo pochwał dostało się za to krasnoludkom, które choć również „wyczarowane” dzięki efektom specjalnym (reżyser „pomniejszył” brytyjskich aktorów m.in. Iana McShane, Boba Hoskinsa, Ray’a Winstona i Toby’ego Jonesa), określane są jako „główna atrakcja filmu”. Zaskakująco, bo…
No właśnie – krasnoludki
Cały szkopuł polega na tym, że rzeczone krasnoludki pojawiają się na ekranie po godzinie trwania filmu i pozostają na nim tylko około 10 minut. Genialnie obsadzone, przedstawione jako grupa dawnych pracowników kopalni złota, którym odebrano środki do życia – mogli zalśnić w opowieści jeszcze jaśniej. Ale zabrakło im czasu.
Cały szkopuł polega na tym, że rzeczone krasnoludki pojawiają się na ekranie po godzinie trwania filmu i pozostają na nim tylko około 10 minut. Genialnie obsadzone, przedstawione jako grupa dawnych pracowników kopalni złota, którym odebrano środki do życia – mogli zalśnić w opowieści jeszcze jaśniej. Ale zabrakło im czasu.
Zamiast bajki, dramat Szekspira
Na próżno szukać tutaj czarodziejskich różdżek, szeptanych zaklęć i spełniania życzeń. Sporo jest za to elementów mrocznej, rodzinnej sagi – międzypokoleniowych kłótni i obrony przed groźnymi najeźdźcami, zagranych z „szekspirowską” powagą i rozmachem. Ale i scen wizualnie wstrząsających np. kobiet okaleczających się, by nie narazić się próżności okrutnej Ravennie.
Na próżno szukać tutaj czarodziejskich różdżek, szeptanych zaklęć i spełniania życzeń. Sporo jest za to elementów mrocznej, rodzinnej sagi – międzypokoleniowych kłótni i obrony przed groźnymi najeźdźcami, zagranych z „szekspirowską” powagą i rozmachem. Ale i scen wizualnie wstrząsających np. kobiet okaleczających się, by nie narazić się próżności okrutnej Ravennie.
Tym razem zachwyca zło
Pomimo specyficznego stylu gry – który złośliwi nazywają „drewnianym” – Chris Hemsworth może się tu podobać. Tym bardziej, że postać Łowcy jest wyeksponowana i odbiega od bajkowego oryginału. Również Kristen Stewart powinna zyskać przychylność widzów – nie tylko swoich zapatrzonych sagę „Zaćmienie” fanów. Ale prawdzwią królową tej opowieści o Śnieżce, dosłownie i w przenośni jest Charlize Theron jako Ravenna. „Popis aktorstwa dojrzałego”, „balansująca na granicy przerażenia i zachwytu” – piszą o niej recenzenci. I choć momentami wydaje się, że za chwilę Theron przekroczy cienką granicę, w której ekspresja naraża aktora na śmieszność, to jednak króluje do samego końca.
Pomimo specyficznego stylu gry – który złośliwi nazywają „drewnianym” – Chris Hemsworth może się tu podobać. Tym bardziej, że postać Łowcy jest wyeksponowana i odbiega od bajkowego oryginału. Również Kristen Stewart powinna zyskać przychylność widzów – nie tylko swoich zapatrzonych sagę „Zaćmienie” fanów. Ale prawdzwią królową tej opowieści o Śnieżce, dosłownie i w przenośni jest Charlize Theron jako Ravenna. „Popis aktorstwa dojrzałego”, „balansująca na granicy przerażenia i zachwytu” – piszą o niej recenzenci. I choć momentami wydaje się, że za chwilę Theron przekroczy cienką granicę, w której ekspresja naraża aktora na śmieszność, to jednak króluje do samego końca.
- Szekspir bez poezji, Braveheart bez gry aktorskiej – napisał o „Królewnie Śnieżce i Łowcy” jeden z krytyków. – Piękna bajka dla dorosłych, w której magii i wróżek nie potrzeba – napisał inny. Zdecydowanie warto samemu przekonać się, który z nich miał rację.
Źródło: kultura.gazeta.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz